niedziela, 12 maja 2019

Testuję 3 maseczki do cery mieszanej: Eveline Cosmetic, Cien, Bielenda💚

Cera mieszana to zmora dla wielu jej posiadaczek! Charakteryzuje się tym, że wykazuje cechy zarówno cery tłustej, jak i suchej, a jej partie wymagają różnego traktowania. Muszę Wam się przyznać, że mnie wiele czasu zajęło rozumienie, że w moim przypadku stosowanie kosmetyków dedykowanych do cery mieszanej (które zazwyczaj wykazują działanie sebostatyczne) nie zawsze się sprawdza. Po tego typu produktach szczególnie obszary suche - jak policzki i w moim przypadku broda, czasami gwałtownie reagowały, były wrażliwe, niejednokrotnie ściągnięte, wysuszone. Nie uważam, że wszystkie osoby z mieszanym typem cery będą zauważały taką reakcję, ja natomiast zaczęłam podchodzić ze sporą ostrożnością do nowych produktów, które wprowadzam do pielęgnacji i obserwować reakcję skóry.

A co dziś na blogu? Przychodzę do Was z extra postem, w którym przestawię Wam jak sprawdziły mi się 3 maseczki dla cery mieszanej, tłustej, trądzikowej, której jestem szczęśliwą (bądź nie) posiadaczką. Jak się u mnie sprawdziły i dlaczego nie wszystkie z nich spełniły moje oczekiwania? Zapraszam do czytania dalej. 💚


Zacznę od tego, że bez właściwie dobranej, codziennej pielęgnacji w moim przypadku ciężko byłoby uzyskać efekt pięknej, zadbanej skóry. Systematyczność jest tutaj kluczowa nie tylko w codziennej pielęgnacji, ale także tej uzupełniającej o serum czy maseczki. Ja staram się wygospodarować 1-2 x w tygodniu 15-20 minut na nałożenie maseczki, czyli chwilę relaksu dla samej siebie. Nawet jeśli nie należycie do osób, które na wieczorne spa przeznaczają sporą część wieczora, dbając przy tym o relaksacyjne świeczki, wannę pełną bąbelek, wino i babski serial w tle to co z tego? U mnie również nie wygląda to tak jak na pięknych kadrach z Instagrama, a ja biegam po mieszkaniu w turbanie na włosach, które prawie wysychają, i z niecierpliwością odliczam aż będę mogła zmyć maseczkę z twarzy! 😂 Znacie to, znacie? To świetnie, cieszę się że nie jestem z tym sama! A teraz przechodzimy do maseczek. 😉

Oczyszczająco - matująca maseczka Botanic Expert, Eveline Cosmetic 

Oczyszczająco-matująca maseczka do twarzy została opracowana na bazie unikanej detoksykującej receptury wzbogaconej niezwykle skutecznymi substancjami pochodzenia naturalnego: zielona glinka i aktywnym węglem. Skoncentrowana formuła skutecznie pielęgnuje cerę tłustą i mieszaną. Idealnie oczyszcza, odświeża, detoksykuje i reguluje wydzielanie sebum, pozostawiając cerę gładką i matową.


Grafitowa maź podzielona na dwie saszetki, chyba potraficie sobie to wyobrazić? Węgiel aktywny i zielona glinka - to musi być maseczka oczyszczająco - matująca od Eveline. Zapach jest delikatny, trochę chemiczny i pod tym względem bardzo przypomina mi dawne maseczki z Bielendy. Maseczka bardzo dobrze aplikuje na twarz i bardzo szybko wysycha. Po 10-15 minutach zmywam ją wacikiem nasączonym wodą, a resztki maseczki które pozostały na twarzy domyłam pod bieżącą wodą. Twarz jest wyraźnie bledsza, gładka w dotyku, miękka, a pory zmniejszone. Maseczka nie podrażnia, nie zauważyłam również, by wysuszyła moje suche policzki (posiadam cerę mieszaną, a one akurat są zawsze dość suche i wrażliwe), ani powodowała wysyp krostek. 2x5g wystarczyło mi na 4 aplikacje, więc jest ona wydajna. Ogólnie, przyjemny produkt!

Cena: 2,99 zł / 10g
Oczyszczająca maseczka do twarzy, Cien

Maseczka dokładnie usuwa ze skóry zanieczyszczenia i nadmiar sebum oraz skutecznie redukuje niedoskonałości cery. Zawiera wyciąg z gruszki, glinkę termalną i krzem. Odblokowuje pory i zmniejsza ich widoczność, a także matuje skórę. Maseczka ma silne właściwości nawilżające i wygładzające.


Maseczka Oczyszczająca do twarzy od marki Cien dorwana w Lidlu i jest ona polecana dla cery mieszanej, tłustej, z niedoskonałościami. Nie miałam wobec niej zawrotnych oczekiwań, ale to nawet lepiej, bo była szansa, że pozytywnie mnie zaskoczy! W środku saszetki znajdowała się kremowa maź przypominająca musztardę i muszę przyznać, że to właśnie mnie najbardziej w niej rozbawiło! Zapach o dziwno bardzo przyjemny, świeży, lekko słodki, nienachalny, przypominający gruszkę. Maseczkę nałożyłam na twarz i odliczałam czas do jej zmycia, czyli około 10-15 minut, a w ciągu tego czasu maseczka stopniowo gęstniała. Zmyłam ją dwoma płatkami kosmetycznymi nasączonymi wodą, ponieważ zmywana dłońmi strasznie rozmazywała się (a nie zmywała) po twarzy. Efekt jest zadowalający - cera bardzo mięciutka, wyraźnie gładka, delikatnie wyrównany koloryt. Moja cera mieszana nie została ściągnięta, ale za to delikatnie nawilżona, co odczuwam po moich wiecznie suchych policzkach. Nie odczułam żadnego dyskomfortu po jej zmyciu ani nie pojawiła się niepożądana reakcja. Naprawdę jestem pozytywnie zaskoczona!

Cena: 0,99 zł / 10g

Prebiotyczna maseczka normalizująca Smoothie Mask, Bielenda

Żelowa, lekka maseczka bogata w składniki aktywne, przeznaczone do pielęgnacji cery mieszanej, tłustej, trądzikowej. Wyjątkowa bogata formuła maseczki o normalizujących, przeciwtrądzikowych i rozświetlających właściwościach, nie obciąża skóry, idealnie wchłania się, skutecznie pielęgnuje naskórek skłonny do niedoskonałości i przetłuszczania.


To jedna z tych maseczek, których byłam bardzo ciekawa! Kupiłam ją od razu, gdy tylko pojawiła się jej premiera i miałam na tyle szczęścia, że akurat w Rossmannie na nie była promocja. Maseczki od Bielendy bardzo lubię, ale to zielone Smoothie i to jeszcze w tak wymyślnym kształcie opakowania i szatą grafiką totalnie rozbudziło moją wyobraźnię! W składzie możemy znaleźć składniki takie jak: ekstrakt z kiwi, olej z awokado oraz prebiotyk. Ale przygotujcie się na najciekawsze! Z saszetki wyciśniemy glutowatą maź, przezroczystą, ale z zabarwieniem zielonym, które po nałożeniu na twarz jest praktycznie mało widoczne. Zapach trochę cytrusowy, świeży, lekko chemiczny i niektórym może się spodobać, jednak mnie nie specjalnie przypadł do gustu. Maseczka nie zastyga - w tym przypadku powoli się wchłania, ale po upływie 15-20 minut należny zmyć klejące resztki. Nie zauważyłam nawilżenia, wygładzenia czy jakiegoś wyrównania kolorytu, jak to zwykle bywa po zastosowaniu maseczek. Właściwie to odniosłam wrażenie, że nie zadziało się nic niezwykłego. Moja cera na drugi dzień lekko się rozbestwiła, czoło i nos były zdecydowanie bardziej świecące niż zwykle, a policzki, które mam z natury suche, były bardziej wrażliwe i towarzyszyło mi uczucie ściągnięcia. Maseczka przeznaczona jest na dwie aplikacje, niestety nie jest podzielona na dwie saszetki. To miał być hit, a niestety dla mnie, ten produkt okazał się bublem.

Cena: 4,99 zł / 10g

Podsumowując, każda cera wymaga innej pielęgnacji, a moja mieszana jest wyjątkowo kapryśna i czasem nawet topowe produkty zupełnie się nie sprawdzają.

Koniecznie dajcie znać czy które z tych maseczek miałyście i jak Wam się sprawdzały, a jeśli tak jak ja macie cerę mieszaną, to proszę podzielcie nazwami swoich ulubionych maseczek w komentarzu! 💋

23 komentarze:

  1. Żadnej nie miałam. Mam cerę mieszaną, ale najczęściej sięgam po czyste glinki lub algi. Lubię je mieszać, a dają u mnie najlepsze efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tych 3 maseczek znam tylko tę z Eveline i ja również mam całkiem fajne wrażenia jeśli o nią chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam smoothie mask, które miałam we wszystkich wersjach i ta z kiwi moim zdaniem w kwestii działania jest najlepsza. Zapachowo.. no słabo im to wyszło, jedynie melonowa moim zdaniem jest w miarę przyjemna i dobrze oddana. Ale ogólnie szału nie ma :D Chyba już bardziej zaskoczyła mnie ta z Cień - w takiej cenie jest jak najbardziej spoko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem posiadaczką cery mieszanej i nie jest to łatwy orzech do zgryzienia. Maseczki bardzo lubię chociaż ostatnio zdecydowanie bardziej sięgam po te w płacie ze względu na wygodę 😉 żadnej z przedstawionych maseczke jeszcze nie miałam okazji używać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz świetną nazwę bloga :-) Nie miałam żadnej z nich, szkoda że Bielenda nie spełniła Twoich oczekiwań ..

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam żadnej z tych maseczek. Byłam ciekawa tej bielendy, ale jak widać nie warto.

    OdpowiedzUsuń
  7. nigdy jeszcze nie byłam zadowolona z tej czarnej maseczki

    OdpowiedzUsuń
  8. Żadnej z nich nie miałam, ale są na liście do sprawdzenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tych maseczek nie miałam :) mam cerę mieszaną w Holandii udało mi się kupić dwa razy fajną maseczkę ale ostatnio już nigdzie jej nie widzę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie napisane recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Żadnej z nich ni emiałam, ostatnio sięgam po maski w płacie najszybciej mi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie przetestuję te maseczki :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. mader, a ostatnio jupiłam sobie wszystkie wersje tej smothie mask:D ciekawe czy u mnie też będzie bublem :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Widziałam te maseczki jednak żadnej z nich nie próbowałam, ale i również nie mam zamiaru. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię produkty Bielendy. Tej maseczki nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Byłam bardzo ciekawa tej maseczki z Bielendy, szkoda że się u Ciebie nie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja mam problemy z ekstremalnie suchą skórą, więc trudno mi się wypowiedzieć w temacie cery mieszanej. Zaciekawiłaś mnie tą maseczką marki Cien z Lidla, już na kilku blogach czytałam o ich produktach w raczej pozytywnym świetle, jak na cenę tych kosmetyków. Znajoma aż tak ich nie zachwalała, ale myślę, że nie ma co się za dużo sugerować, tylko samemu sprawdzić. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie miałam żadnej z tych maseczek.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tych nie znam. Moje ulubione to Tea Tree z TBS i dziegciowa Bani Agafii.

    OdpowiedzUsuń
  20. Muszę wypróbować tą z Eveline :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wlasnie mam eveline i jest bardzo fajna

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio wybija sie marka Cien. Trzeba sprobowac :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ta maseczka z lidla jest super :) często ją nakładam :)

    OdpowiedzUsuń