Zacznę od tego, że nic chciałabym Was do niczego namawiać. Sama jakąś wielką fanką kosmetyków z Avon nigdy nie byłam i obecnie jakiegoś wyrobionego zdania nie mam. Jestem neutralna, jednak gdy tylko trafiła się okazja by przetestować lakier do paznokci, który osobiście podkradłam własnej matce, to czemu by nie? Granat. Może nic nadzwyczajnego, ale pasuje praktycznie do każdej karnacji, bynajmniej ja tak uważam. Trochę bezmyślnie, ale z niezwykła starannością nałożyłam go tak jak najlepiej potrafiłam. Ciekawi jak sprawdził mi się Gel Shine od Avon po 9 dniach użytkowania? To zapraszam do czytania dalej!
Aplikacja przebiegła pomyślnie, płaski "normalny" pędzelek spełnił swoją rolę. Lakier nie był ani wodnisty, ani jakiś gęsty, czyli w normie. Po położeniu pierwszej warstwy, przekonałam się jak szybko schnie, następnie położyłam kolejną warstwę. Nie nakładałam żadnej odżywki ani bazy przed aplikacją lakieru, ani nie używałam top coat. Warto dodać, iż producent określa swój produkt jako "żelowy manicure" i tego się trzymajmy.
Trwałość użytego kosmetyku była nieustannie sprawdzana. Lakier często był poddawany na działanie wody i mimo tego, iż trzymałam go na paznokciach aż 9 dni, wyjątkowo nie odpryskiwał, ani nie schodził płatami, jak to często miało miejsce w przypadku innych lakierów do paznokci gdy coś myję. Odporny, przez wiele dni utrzymywał nienaganny połysk.
Na powyższym zdjęciu widnieje moja łapka oraz to jak lakier prezentował się świeżo po aplikacji.
Wydajność to kwestia dość oczywista. 10 ml to naprawdę sporo i myślę, że dobrze przechowywany lakier posłuży wam długo. Mój używany był już wielokrotnie, ponieważ nie tylko ja nim maluję pazurki, i jakoś ubytku żadnego nie widać. Tak więc bez obaw 😉
Cena to około 10 złotych. Nie pamiętam dokładnie ile wydałam na ten lakier. Czy o 1 grosz czy może o 1 zł mniej. Czy to jest dużo czy mało za taki lakier, to już sami oceńcie.
Opakowanie w mojej ocenie należy do estetycznych, poręczna szklana buteleczka, zgrabny pędzelek i czytelne oznakowania na opakowaniu. Z symbolu "otwartego słoiczka" możemy wnioskować, że od pierwszego otwarcia opakowania, może on być bezpiecznie stosowany zgodnie ze swoim przeznaczeniem przed kolejne 24 miesiące.
Cena to około 10 złotych. Nie pamiętam dokładnie ile wydałam na ten lakier. Czy o 1 grosz czy może o 1 zł mniej. Czy to jest dużo czy mało za taki lakier, to już sami oceńcie.
Opakowanie w mojej ocenie należy do estetycznych, poręczna szklana buteleczka, zgrabny pędzelek i czytelne oznakowania na opakowaniu. Z symbolu "otwartego słoiczka" możemy wnioskować, że od pierwszego otwarcia opakowania, może on być bezpiecznie stosowany zgodnie ze swoim przeznaczeniem przed kolejne 24 miesiące.
Nazwa koloru jaki wybrałam to Sapphired up i uprzedzam pytania, nie zawiera w sobie żadnych połyskujących drobinek.
Także tak prezentuje się Gel Shine od Avon po 9 dniach użytkowania. Ciężko mi w to uwierzyć, ale nawet sprawdziłam datę utworzenia zdjęć na aparacie. Zaskoczeni? Ja bardzo. Trochę się przy skórkach posypał lakier, jednak nie zdrapywałam go dodatkowo. Stan prawie nienaruszony. Pazurki nadal prawie jak zadbane. Paznokcie nie odbarwiły się jakoś zauważalnie natomiast gorzej było ze stopami, ale może to dlatego, że nosiłam ten lakier trochę dłużej niż na dłoniach.
Podsumowując Gel Shine dał radę. Zrobił na pazurkach to, co obiecywał producent. Ja jestem zadowolona. A Wy miałyście przyjemność używać jakiś lakier do paznokci z firmy Avon? Koniecznie dajcie znać w komentarz 👄
Mam ten kolorek :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten kolorek!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńLubię ten kolorek i ogólnie lakiery z Avon są fajne :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń